Czytasz=komentarz
Obudziłam się w jakimś pokoju. Nie był to mój pokój. Nie pamiętam wiele z tego co się stało. KTOŚ. LOUIS. BÓL. To wszystko.
Pokój był w kolorze bordowym i czarnym. Łóżko na którym leżałam było zrobione z czarnej skóry. Meble były tego samego pokoju. Wyglądał ładnie. Nawet bardzo. Tylko skąd ja się tu wzięłam? Powoli podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi. Czułam mocny ból głowy i brzucha. Otworzyłam drzwi i ujrzałam długi korytarz. Schody znajdowały się na środku pomieszczenia. Ruszyłam w ich stronę i powoli po nich zeszłam. Dotarłam do salonu i ujrzałam pięciu chłopaków przy których ostatnio miałam przypał. Wszyscy spojrzeli na mnie w tym samym momencie a Louis do mnie podbiegł i mocno mnie przytulił. -Wszystko okej?-zapytał odsuwając się odemnie. -Nie, nie za bardzo..-odpowiedziałam i spojrzałam w jego niebieskie oczy. -Skąd ja się tu wzięłam? Nie pamiętam wiele z tego co się stało. Kogoś, ciebie i ból. -Zemdlałaś po tym jak ten cwel uderzył cię w głowę. Nie mogłem cię zostawić-powiedział obojętnie. Oho. Wredny Lou wrócił. -Okej. Pójdę już.-powiedziałam i ominęłam chłopaka. -Zostań...znaczy...z chłopakami wyprawiamy imprezę.-powiedział zmieszany. -Źle się czuje, nie mam ochoty na imprezę. Zresztą jak ja wyglądam?-powiedziałam i poszłam w stronę drzwi wejściowych. -Dziękuje-powiedziałam jeszcze wychodząc. Kurwa.. znowu nie wiem gdzie jestem. Jest już ciemno. Nie mogę ciągle dzwonić po moich kolegów. Kasy też nie mam na autobus lub taksówkę. Ugh..
Zaczęłam iść prosto ulicą. Wiem że ostatnio się to źle skończyło, ale mam to w dupie. Wyciągam swój telefon z wcześniej znalezionej w pokoju torebki i zobaczyłam że jest po 8. Boże. Matka pewnie już po policje dzwoni.
Szłam już tak 30 minut kiedy zobaczyłam auto zatrzymujące się obok mnie. -Gdzie idziesz? -rozpoznałam ten głos wszędzie. Louis. -Nie wiem. Gdzieś.-odpowiedziałam i szłam dalej. -Mhm.. Potrzebujesz podwózki?-zapytał ponownie. -Nie dzięki. Sama se poradzę.-odpowiedziałam nadal na niego nie spoglądając. -O co ci chodzi? Uratowałem cię przed psycholem, zabrałem cię do domu bo zemdlałaś i proponuje ci podwózkę bo wiem że twój dom jest w drugą stronę. -Tak wiem co zrobiłeś. Już ci dziękowałam. A teraz wróć do siebie do domu na imprezę, znajdź se dziwkę i o mnie zapomnij.-chłopak się zdenerwował bo wyszedł z auta i pociągnął moje ramie tak że stałam naprzeciwko niego. W jego oczach widać było zdenerwowanie. -Coś ty powiedziała? -To co słyszałeś. -Nie masz prawa tak do mnie mówić bo sama jesteś nie lepsza. -Jesteś pojebany, Louis. Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj. Wróć do swojego popierdolonego życia i daj mi spokój.-krzyknęłam po czym się odwróciłam i zaczęłam iść. -Mia!!-zaczął krzyczeć. -Co?!-krzykłam odwracając się. Chłopak podszedł do mnie i złapał moją twarz w swoje ręce po czym wpił się w moje usta. Nie był to delikatny pocałunek. Podobało mi się to.. NIE! KURWA MIA!
________________________
Hej:)
nie wiem po co pisze tego bloga jak go nikt nie czyta ale OK
blablablabla
nie wiem
jak ktoś by przeczytał, w co wątpię
to proszę dajcie komentarz c: