niedziela, 2 marca 2014

4-jesteś pojebany, Louis

Czytasz=komentarz

Obudziłam się w jakimś pokoju. Nie był to mój pokój. Nie pamiętam wiele z tego co się stało. KTOŚ. LOUIS. BÓL. To wszystko.
Pokój był w kolorze bordowym i czarnym. Łóżko na którym leżałam było zrobione z czarnej skóry. Meble były tego samego pokoju. Wyglądał ładnie. Nawet bardzo. Tylko skąd ja się tu wzięłam?  Powoli podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi. Czułam mocny ból głowy i brzucha. Otworzyłam drzwi i ujrzałam długi korytarz. Schody znajdowały się na środku pomieszczenia. Ruszyłam w ich stronę i powoli po nich zeszłam. Dotarłam do salonu i ujrzałam pięciu chłopaków przy których ostatnio miałam przypał. Wszyscy spojrzeli na mnie w tym samym momencie a Louis do mnie podbiegł i mocno mnie przytulił. -Wszystko okej?-zapytał odsuwając się odemnie. -Nie, nie za bardzo..-odpowiedziałam i spojrzałam w jego niebieskie oczy. -Skąd ja się tu wzięłam? Nie pamiętam wiele z tego co się stało. Kogoś, ciebie i ból. -Zemdlałaś po tym jak ten cwel uderzył cię w głowę. Nie mogłem cię zostawić-powiedział obojętnie. Oho. Wredny Lou wrócił. -Okej. Pójdę już.-powiedziałam i ominęłam chłopaka. -Zostań...znaczy...z chłopakami wyprawiamy imprezę.-powiedział zmieszany. -Źle się czuje, nie mam ochoty na imprezę. Zresztą jak ja wyglądam?-powiedziałam i poszłam w stronę drzwi wejściowych. -Dziękuje-powiedziałam jeszcze wychodząc. Kurwa.. znowu nie wiem gdzie jestem. Jest już ciemno. Nie mogę ciągle dzwonić po moich kolegów. Kasy też nie mam na autobus lub taksówkę. Ugh..
Zaczęłam iść prosto ulicą. Wiem że ostatnio się to źle skończyło, ale mam to w dupie. Wyciągam swój telefon z wcześniej znalezionej w pokoju torebki i zobaczyłam że jest po 8. Boże. Matka pewnie już po policje dzwoni. 
Szłam już tak 30 minut kiedy zobaczyłam auto zatrzymujące się obok mnie. -Gdzie idziesz? -rozpoznałam ten głos wszędzie. Louis. -Nie wiem. Gdzieś.-odpowiedziałam i szłam dalej. -Mhm.. Potrzebujesz podwózki?-zapytał ponownie. -Nie dzięki. Sama se poradzę.-odpowiedziałam nadal na niego nie spoglądając. -O co ci chodzi? Uratowałem cię przed psycholem, zabrałem cię do domu bo zemdlałaś i proponuje ci podwózkę bo wiem że twój dom jest w drugą stronę. -Tak wiem co zrobiłeś. Już ci dziękowałam. A teraz wróć do siebie do domu na imprezę, znajdź se dziwkę i o mnie zapomnij.-chłopak się zdenerwował bo wyszedł z auta i pociągnął moje ramie tak że stałam naprzeciwko niego. W jego oczach widać było zdenerwowanie. -Coś ty powiedziała? -To co słyszałeś. -Nie masz prawa tak do mnie mówić bo sama jesteś nie lepsza. -Jesteś pojebany, Louis. Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj. Wróć do swojego popierdolonego życia i daj mi spokój.-krzyknęłam po czym się odwróciłam i zaczęłam iść. -Mia!!-zaczął krzyczeć. -Co?!-krzykłam odwracając się. Chłopak podszedł do mnie i złapał moją twarz w swoje ręce po czym wpił się w moje usta. Nie był to delikatny pocałunek. Podobało mi się to.. NIE! KURWA MIA! 
________________________
Hej:)
nie wiem po co pisze tego bloga jak go nikt nie czyta ale OK
blablablabla
nie wiem
jak ktoś by przeczytał, w co wątpię
to proszę dajcie komentarz c:

niedziela, 23 lutego 2014

3-to moja wina że mnie pociągasz?

Czytasz=komentarz

Wybiegłam z domu Louisa i nie miałam pojęcia gdzie jestem. Kurwa! Złapałam się na głowę i zaczęłam myśleć. Co ja do cholery mam zrobić. Przecież do nich nie wrócę. Telefon! No tak. Wyciągnęłam telefon z torebki i znalazłam numer swojego przyjaciela, Joe. Wytłumaczyłam mu gdzie jestem a on po mnie przyjechał. 
Przez 2 byłam w domu. Moja mama oczywiście darła mordę że nie odbierałam telefonu, a ja jej powiedziałam że mam rozładowany. Poszłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do Jess. Gadałyśmy godzinę przez telefon. Cały czas o imprezie. Ja jej opowiedziałam co zrobiłam rano a ona się ze mnie cały czas śmiała. Nie dziwie się. Ale tak praktycznie to mam to w dupie. Przecież tylko biegłam w staniku w obcym domu kiedy 5 chłopaków mnie obserwowało. Dobra może to było trochę dziwne. Usłyszałam że moja mama mnie woła na obiad więc musiałam zakończyć rozmowę. 
Po obiedzie z powrotem wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam swój telefon i ujrzałam wiadomość od Louisa?
"Cześć piękna. Masz ochote się spotkać? Xoxo"
"Hej. Nie sorka. Jestem zmęczona"
''Kk. Zaraz będe xxx"
S E R I O?! Czy on kurwa nie rozumie słowa NIE?
Wyszłam przed swój dom i czekałam na Louisa. Nie chciałam aby przyszedł do mojego domu. Moi rodzice by zwariowali na jego widok.
*Louis*
Miałem się spotkać z Mią. Ubrałem się w czarne rurki, białą bluzkę oraz katanę i czarne Vansy. Harry mi powiedział gdzie ona mieszka. Wyszedłem z domu zamykając go i udałem się do garażu. Hm.. jakie auto by wybrać.? Postanowiłem na Mustanga. Dawno nim nie jeździłem. Wsiadłem i z piskiem opon pojechałem do jej domu. Po 20 minutach ujrzałem ją. Stała samotnie. Była taka idealna. Zaparkowałem i otworzyłem okno -Wsiadasz?-zapytałem a dziewczynę bez odpowiedzi weszła do auta i położyła torebkę na jej kolanach. -Napisałam ci że jestem zmęczona to mi odpisałeś że już jedziesz. Umiesz czytać?-zapytała zdenerwowana. Wyglądała jeszcze lepiej. -Tak umiem. Ale zawsze robię, i dostaje to co chce-powiedziałem z uśmiechem. -A jeśli ty nie chciałaś się spotkać, dlaczego na mnie czekałaś?-zapytałem kładąc rękę na jej udzie. -Pieprz się Tomlinson-powiedziała odwracając głowę w drugą stronę. -Sam nie mogę. Potrzebuje do tego dziewczyny-powiedziałem to samo co ona na lekcji geografii.-Mam wyjść?-zapytała jeszcze bardziej zdenerwowana. -Daj spokój, tylko żartuje-powiedziałem ze śmiechem. 
Pojechaliśmy do parku. Mia była jakaś zdenerwowana.
*Mia*
Louis próbował do mnie zarywać ale mu się nie udawało. Tak wogule to nie jest taki zły. Zaczynam go lubić. NIE.NIE.NIE. MIA TY GO NIE ZNOSISZ.
Byliśmy w parku już przez 2 godziny. Dużo gadaliśmy i się śmialiśmy. Zaczął padać deszcz. Ugh.. Jak zwykle. Chora angielska pogoda. -Kurwa..-powiedziałam pod nosem A Lou się zaśmiał. -Co się cieszysz?-zapytałam też się śmiejąc -Nie wiem, będziemy tak stali w deszczu? Albo nie możemy postać.-Czemu???-zapytałam na co on się do mnie zbliżył i powiedział -Bo tak wyglądasz jeszcze seksowniej-Dupek-odpowiedziałam odwracając się i oddalając -Daj spokój Mia, to był żart!-krzyknął jeszcze ale nie odpowiedziałam. 
Wróciłam do domu i zobaczyłam że dostałam SMS. Od Lou..
"Daj spokój. Nie złość się. Odpisz xxx"
"Wiesz co? Odwal się.. Nie wiem czemu się z tobą dzisiaj spotkałam -,-"
"To moja wina że mnie pociągasz? xxx"
"Jasne.. daruj se Louis"
Chłopak już nie odpisał. I słusznie. Nie mam ochoty z nim pisać a tym bardziej gadać. Przebrałam się w krótkie, dresowe spodenki i bluzkę a mokre ciuchy zaniosłam do prania. Położyłam się w łóżku i wzięłam laptopa. Odczytałam wiadomości na Facebook'u. Potem weszłam na TT i odłożyłam go. Leżałam w łóżku i myślałam. A najgorsze jest to że cały czas o Louisie. Nie oszukujmy się. Lubie go ale mnie denerwuje. I to bardzo. A najbardziej jego teksty. Jakaś masakra..
*Następny dzień*
Wstałam o 9. Wzięłam prysznic i przebrałam się w leginsy i sweter. Włosy rozpuściłam i nałożyłam makijaż. Zeszłam do kuchni a moja mama już gotowała obiad. Moja siostra jeszcze spała. Całe szczęście nie mam humoru na te jej pojebane pytania. -Gdzie byłaś wczoraj?-zapytała moja mama. -W parku -Z kim? -Kolegą. -Całowaliście się już? -Mamo serio.. Nie!-dlaczego moja rodzina jest taka popierdolona?!
Zjadłam śniadanie i postanowiłam się przejść. Założyłam kurtkę, swoje Vansy i wzięłam torebkę po czym wyszłam z domu. Zaczęłam iść prosto. Nawet nie wiem gdzie. Myślałam o Lou..Co ze mną nie tak?! Dlaczego nie mogę przestać o nim myśleć? Poczułam klepnięcie w tyłek. Nie zważając kto to był odwróciłam się i uderzyłam KOGOŚ w twarz- Pierdol się-powiedział i się odwróciłam. KTOŚ przyparł mnie do płotu jakiegoś domu-Niegrzeczna dziewczynka.. Lubie takie..-powiedział z uśmiechem. Splunęłam mu w twarz a on mnie uderzył w brzuch. -Zostaw ją-usłyszałam wołanie. KTOŚ się odwrócił a ja zauważyłam Louisa. -Nie twój interes-powiedział i z powrotem odwrócił się do mnie z uśmiechem. Zaczęłam się szarpać na co on uderzył mnie w głowę. Zrobiło mi się słabo. Louis uderzył KOGOŚ z tyłu głowy a on się odsunął odemnie i zaczęli się bić. Ja odeszłam. Zaczęło mi się robić słabo. Zobaczyłam białe kropki przed oczami a potem poczułam silny ból. Zemdlałam.
________________________________
Hej :3
SORKA ZA BŁĘDY!!
Nie wiem czy to wgl ktoś czyta ale ok.. 
Dzięki za +400 wejść :)

piątek, 21 lutego 2014

2-odwal się jest moja

CZYTASZ=KOMENTARZ
Proszę was o komentarze :(
To dla was minutka lub mniej a dla mnie to wielka radocha! 
_________________________
*Piątek*
Wstałam o 7. Jak zwykle. Całe szczęście dzisiaj piątek. I impreza.. Przez cały ten tydzień Louis do mnie normalnie gadał. Podobno zerwał z tą idiotką. Harry powiedział że niby mnie lubi. Nie da się kogoś polubić z dnia na dzień. A tym bardziej swojego wroga. Wstałam i poszłam do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby i przebrałam się w jasne Jeansy, szary sweter i złoty, krótki łańcuch. Włosy spięłam w kitkę i nałożyłam lekki makijaż. Wzięłam torbę i telefon po czym zeszłam do kuchni. Moja rodzina robiła to co zwykle. Zjadłam śniadanie i wypiłam kawę. Po 8 wyszłam z domu i udałam się w stronę szkoły.
*Lunch*
Siedziałam na stołówce z Jess, Harrym i innymi znajomymi.-Idziesz na dzisiejszą imprezę?-zapytałam Jess, ona tylko pokiwała głową. -To dobrze, ja też-odpowiedziałam popijając przy tym wodę.-Ty? Na imprezie u Tomlinsona? -zapytał zdziwiony Harry. -Dziwne nie? Sam mnie zaprosił-powiedziałam.
*5pm*
O 7 zaczyna się impreza. Harry i Jess mają po mnie przyjechać. Wzięłam prysznic i zakręciłam włosy. Ubrałam się w krótką, czarną, obcisłą sukienkę i wysokie szpilki. Nałożyłam makijaż i wzięłam torebkę do której schowałam telefon, kosmetyki, jakieś ciuchy na przebranie po czym zeszłam do przedpokoju. Założyłam skórę i sprawdziłam godzinę. Była 6. Za chwile mieli po mnie przyjechać.-Gdzie idziesz?-zapytała moja chora siostra zbiegając ze schodów.-Nie twój interes-odpowiedziałam oschle i usłyszałam dźwięk klaksonu. -Idę-rzuciłam jeszcze wychodząc. Weszłam do auta Harrego i się przywitałam. Ruszyliśmy do domu Louisa. Droga zajęła nam pół godziny. W końcu podjechaliśmy pod wielki dom. Był śliczny. Wyszliśmy z auta i poszliśmy w stronę drzwi. Harry nie pukając wszedł do środka i zauważyłam że jest już parę osób. Louis przyszedł nas przywitać a na mój widok PRZEGRYZŁ WARGĘ?! Ok to się robi dziwne!
Po 2 godzinach byłam już pijana. Tańczyłam z nieznajomymi i piłam. Nic więcej nie pamiętam. 
Obudziłam się w jakimś pokoju. Strasznie bolała mnie głowa. Leżałam w sukience, moje włosy wyglądały jakbym nie czesała ich przez miesiąc a makijaż był rozmazany. Wstałam i ujrzałam jakieś drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam, była to łazienka. Wzięłam prysznic i w swojej torebce znalazłam telefon. Już 1?! O mój boże! Szybko założyłam spodenki i schowałam sukienkę do torebki, w zamian wyciągnęłam bluzkę. Wybiegłam z pokoju i zbiegłam po schodach. Miałam na sobie tylko stanik. Przebiegłam przez salon próbując założyć bluzkę ale było to trudne. Zatrzymałam się na środku pokoju i ją założyłam-Khm..-odkaszlnął ktoś. Zauważyłam że na kanapie siedzi 5 chłopaków którzy się na mnie patrzyli ze zdziwieniem. Zobaczyłam Louisa który się głupio śmiał i Harry który był zdziwiony. -Sorry, zaspałam-powiedziałam i zaczęłam się śmiać z ich min. -Ymm.. ok?-powiedział Harry. 
*Louis*
Siedzieliśmy i gadaliśmy z chłopakami w salonie. Wszyscy już poszli. Naszą rozmowę przerwał ktoś zbiegający po schodach. Była to Mia. Miała na sobie same spodenki i stanik. Niezłe ma ciało. Zatrzymała się na środku pokoju i założyła bluzkę. Harry odkaszlnął a dziewczyna się zorientowała co właśnie zrobiła. Wytłumaczyła się i poszła. -Wow. Nie znam jej ale już ją lubię-powiedział nagle Niall przerywając cisze -Odwal się jest moja-uprzedziłem blondyna.-Od kiedy ty ją lubisz?-zapytał mnie Harry. Nie wiem kiedy to się stało. Może na tej lekcji geografii. Jest idealna. Zadziorna. Piękna. Idealna dla mnie a nie jak Ann. Tak praktycznie to nie wiem dlaczego z nią byłem. Ona była chora psychicznie. Co weekend wyciągała mnie na zakupy i musiałem jej wszystko kupować. Wiem że Mia taka nie jest. Jest inna. Jeszcze będzie moja.
________________________________
Heyyyyyyy :D
Czo tam?
Boże już piątek. Ne ce do szkoły :'(
Proszę o komentarze. To dla mnie bardzo ważne. 
xoxo

czwartek, 20 lutego 2014

1 -może wpadniesz?

Wstałam o 7. Na 9 do szkoły. Boże.. Wyczołgałam się z łóżka, udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wyszłam i ubrałam się w bordową, krótka bluzkę, czarne leginsy, skórę oraz Vansy tego samego koloru. Wzięłam swój telefon oraz torbę i poszłam do kuchni. Tam zastałam swoją mamę szykującą śniadanie, tatę oglądającego wiadomości. Jak zwykle. I moją młodszą siostrę, Kate. Stała przed lusterkiem i się malowała. Dobrze by było jakby najpierw się nauczyła to robić. Nie wiem czemu mama jej na wszystko pozwala. Ma 11 lat i chłopaka. Ok nie wnikam. Ja mam 17 i go nie mam. Usiadłam na jednym z wolnych krzeseł w jadalni i położyłam torbę obok. Napiłam się kawy naszykowanej przez moją rodzicielkę i czekałam na posiłek. Wyciągałam swój telefon i weszłam na Fb, TT i Instagrama. Dostałam SMS od swojej przyjaciółki Jess abym czekała na nią pod bramą szkolną. Przyjaźniłyśmy się 7 lat. To bardzo dużo. Nie wiem jak ona ze mną wytrzymuje. 
O 8:37 byłam w szkole. Oparłam się o szkolną bramkę i wyciągłam swój telefon z kieszeni. Odpisałam na wiadomości z fejsa i włożyłam telefon z powrotem do kieszeni. Ujrzałam Jess z daleka. Szła z tym swoim "Idealnym" chłopakiem. No tak, kręcone włosy, zielone oczy, pełno tatuaży i fajna klata. Są już razem 2 lata. Jak on złamie serce mojej przyjaciółce to ja przysięgam że złamie mu twarz. Podeszli do mnie i się przywitali. Razem weszliśmy do szkoły. Poszłam do swojej szafki i wyciągłam z niej potrzebne rzeczy na lekcje. Pierwszą miałam geografie. Oglądamy film więc się wyśpię. Poszłam pod sale i tam spotkałam swoich przyjaciół. Przywitałam się i chwile pogadaliśmy. W końcu zadzwonił dzwonek i przyszedł nauczyciel. O nie.. zapomniałam że w poniedziałki mamy tego debila i z nim filmu nie oglądamy. -Pani Brits jak zwykle nie w humorze-powiedział nauczyciel z uśmiechem -A z czego mam się cieszyć?-zapytałam oschle po czym weszłam do klasy i usiadłam w ostatniej ławce. Położyłam torbę na krześle obok i położyłam się na ławce. -Drodzy uczniowie proszę o uwagę-zaczął nauczyciel -Z panią Cowell oglądacie film lecz nie ze mną. Dzisiaj będziemy pracować w grupach. -no już biegnę. -zaraz na tablicy wyświetlą wam się w jakich grupach jesteście. -powiedział po czym usiadł na krześle i włączył swój laptop. Po paru minutach na tablicy wyświetliły się imiona uczniów i numery grup. Byłam w grupie 4 z Louisem, Ann, Harrym i Jess. No pięknie. 2 pary które będą się lizać cały czas a ja będę na nich tylko mordę darła. 

Louis był typem Bad-Boya. Zawsze sobie dokuczaliśmy. Przyjaźni się z Harrym i jeszcze innymi. Nigdy go nie lubiłam. A tym bardziej tej jego laseczki. Blond włosy, długie nogi i kupa kasy. Myśli że jak jej rodzice są bogaci to jest najlepsza. Po prostu nie nawiedziłam tej suki.
Wszyscy przysiedli się do mojej ławki a ja dalej leżąc powiedziałam -Kazał wam ktoś tu siadać? -No przecież mamy pracować w grupie -powiedziała Jess siadając koło mnie. -Aha. Nie wiem jak wy ale ja idę spać-zawiadomiłam towarzystwo po czym zamknęłam oczy -Wstawaj albo pójdę powiedzieć nauczycielowi-powiedziała ta głupia blondynka. -No to idź na co czekasz? -powiedziałam śmiejąc się. Dziewczyna wstała i powiedziała do nauczyciela że ja zamierzam spać -Szmata..-powiedziałam pod nosem na co Jess i Harry się zaśmiali. Louis siedział nic nie mówiąc. -A ty co się nie odzywasz? -zapytałam chłopaka który siedział przede mną. -Nie chcę mi się z tobą gadać-powiedział oschle patrząc mi w oczy. -No to ja do ciebie pogadam. Ile już jesteś z tą suką? -zapytałam z powrotem kładąc się na ławce. -2 lata. I ona ma imię-powiedział chłopak -Cokolwiek.-odpowiedziałam. Wróciła ta idiotka i z obrazą usiadła na krześle -I co powiedział nauczyciel?-zapytałam oschle. -Pieprz się.-wybrząkała odwracając głowę w drugą stronę. Podniosłam się i oparłam na łokciach po czym powiedziałam -Sama nie mogę, potrzebuje do tego chłopaka.-Jess i Harry znowu się zaśmiali a Louis się uśmiechnął. Wow?! Nie bronisz swojej laseczki? Pewnie leci na jej kasę, nic więcej. 
Całą lekcje dokuczałam blondynce a Jess i Harry się ze mnie śmiali. Resztę lekcji które trwały do 3 spędziłam tak praktycznie się nudząc. 
Wychodziłam ze szkoły kiedy usłyszałam że ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa biegnącego za mną. -Co?-zapytałam zdziwiona. -Hej, jest sprawa. W piątek wyprawiam imprezę. Może wpadniesz? -zapytał drapiąc się po karku. -Ja?! Myślałam że mnie nienawidzisz-zapytałam zdziwiona. Przecież zawsze sobie dokuczamy i nigdy nie gadaliśmy normalnie. -No..bo.. zapraszam wszystkich.-wytłumaczył się.-Ta może wpadnę. Nie wiem. Podaj mi swój numer telefony to mi napiszesz adres jak coś-Jasne-powiedzieliśmy do siebie po czym chłopak podał mi swój numer. -Narka-powiedziałam po czym oddaliłam się od chłopaka. To było dziwne?! Tak, zdecydowanie. Jeszcze nigdy mnie nie zaprosił na imprezę. A tym bardziej nigdy nie był tak zdenerwowany mówiąc do mnie. 
Wróciłam do domu o 3:34. Mój tata w pracy. Jak zwykle. Moja siostra gadała z moją mamą która kończyła robić obiad. -Hej, wróciłam-powiedziałam po czym ściągnęłam buty oraz kurtkę i poszłam do swojego pokoju.  Przebrałam się w szare dresy z Nike a włosy związałam w wysoką kitkę. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Usiadłam przy stole i weszłam na Fejsa, TT i instagrama na moim telefonie. Po paru minutach przyszła moja chora siostra i usiadła obok mnie na krześle. Nie odzywała się. Wiedziała że nie warto. Przyszła moja mama z obiadem którym było spaghetti. Odłożyłam telefon obok i zaczęłam jeść. Mama się pytała co tam w szkole ale Kate cały czas gadała. Już mnie doprowadzała do szału. -Weź się już zamknij bo mnie denerwujesz-powiedziałam przerywając dziewczynie gadać. -To nie moje wina że moje życie jest interesujące-powiedziała na co jej odpowiedziałam -Mhm.. szkoda tylko że nikogo twoje cudne życie nie interesuje. -dziewczyna się już nie odezwała. Ja dokończyłam swój posiłek i zaniosłam brudny talerz do mycia. Odwróciłam się i zobaczyłam swoją mamę która coś szukała w szafce -Mamo w piątek idę na imprezę-powiedziałam do kobiety. -Do kogo?-jak zwykle.. 100 pytań do. -Kolegi. Idę z Jess-skłamałam ale Jess na pewno tam będzie. -Ok możesz iść. -powiedziała moja mama z uśmiechem. Dlaczego zawsze mi pozwala iść wszędzie z Jess? Bez niej zada mi 1000 pytań i tak na koniec mnie nie puści. Bezsensu.

____________________________________
Siemankoo :3
Zaczynam nowego bloga :) 
Starego usunęłam. Mam nadzieje że wam się będzie podobał :)
Czytasz=komentarz
Proszę o komentarze.. :( Są naprawdę ważne. Dla was to minutka.
Bye xoxo